poniedziałek, 17 czerwca 2013

Smoczy medalion część druga

Więc jest kolejny rozdział ;).Nie wiem kiedy napisze następny bo kompletnie nie mam pomysłu.
******
Biegła po ciemnym, brudnym korytarzu histerycznie szukając drogi ucieczki. Czuła za sobą kroki dziwnej istoty. Nie zauważyła wzniesienia i upadła na kolana. Stwór zbliżał się do niej coraz bardziej a biedna Alice nie mogła się ruszyć. Stanął naprzeciwko niej w międzyczasie dziewczyna zdążyła się podnieść. Gdy potwór zaczął zbliżać się coraz bardziej…
Spocona zerwała się z krzykiem z łóżka. Popatrzyła na zegarek, odetchnęła z ulgą widząc że jest poranek. Czując, że już nie zdoła zasnąć, wybiegła z pokoju przygotowując śniadanie. Zapominając że jej matka nie żyje niosła jej danie nucąc cicho swoją ulubioną piosenkę. Zapukała, lecz nikt jej nie odpowiadał. Zdziwiona weszła do środka. Łzy zaczęły jej płynąć po twarzy. Myślała że to tylko głupi sen, a jednak to okazało się gorzką prawdą. Przed oczami stanęły jej  wspomnienia w których jej mama była szczęśliwa i radosna. Ciągle zadawała sobie pytanie: Czemu to musiało się stać akurat teraz jakby powróciła z badań mogłaby ją przecież wysłać do szpitala.
-Głupi los-szepnęła uspokajając się.
Dobrze że już wszystko wczoraj załatwiłam z pogrzebem- pomyślała smutno
***
Zaraz z rana poszła na pogrzeb swojej mamy. Denerwowali ją ci wszyscy ludzie, którzy składali jej najszczersze kondolencje. Była pewna że już się nie pozbiera, miała dość  wszystkiego. Stojąc tak nad trumną nie miała już siły by płakać. Pomyślała sobie że spróbuje żyć na nowo, bez względu na wszystko.
Zmęczona poszła do swego domu, aby wreszcie się spakować do lotu. Wyjęła wszystkie ciuchy z szafy przeglądając je.
***
W końcu wybrała najpotrzebniejsze rzeczy, które zaraz zaczęła pakować do walizki.
Po paru minutach była gotowa, spojrzała na zegarek który wskazywał godzinę 15.00.Zdała sobie sprawę jak długo się pakowała. Zadzwoniła po taksówkę. Stając tak przed domem przypominała sobie wszystkie wspomnienia które wiązały się z tym budynkiem. Zniecierpliwiony kierowca zatrąbił. Obudzona z transu dziewczyna zaraz wsiadła do taksówki. Jeszcze długo patrzyła na swój dom, lecz gdy zniknął jej z oczu po policzku spłynęła jedna malutka łza.
***
Spokojnie dojechała na lotnisko. Kierowca taksówki wyciągnął jej walizki, po czym odjechał z piskiem opon. Ciągnąc walizkę za sobą oraz trzymając mocno bilet, który już wcześniej kupiła. Patrzyła parę  minut na tablicę odlotów. W końcu postanowiła pójść położyć walizkę na taśmę. Usłyszawszy, że można wchodzić już do samolotu poszła w kierunku wejścia. Dała bilet  stewardessie, po czym weszła do samolotu. Po paru minutach, które mogły trwać w nie skończoność samolot wystartował odbijając się od ziemi.

                      




2 komentarze: