********
Na Red Street powoli zapadał zmrok. Na ulicy nie było znać
żywej duszy. Wiatr zaczął niebezpiecznie
powiewać . Ulica była ciemna, tylko w jednym oknie paliło się światło co
zdawało się dziwne, ponieważ ulica była zawsze pełna ruchu o każdej porze dnia
i nocy.
Hermiona siedziała na kanapie opatulona kocem, plotkując wraz
z Ginny. Starały się nadrobić ten czas, w którym nie mogły cieszyć się swoim
towarzystwem.
- Ale dlaczego zerwaliście?- zszokowana brązowowłosa
patrzyła na Ginny z rozszerzonymi oczami.
- Zdenerwował mnie. Ciągle mi rozkazywał a ja miałam tego
dość i z nim zerwałam i teraz z nim nie utrzymuje kontaktu proste i logiczne-
widząc wzrok Hermiony dodała- nie przejmuje się nim w ogóle. Widocznie nie był
mi pisany.
Dziewczyna patrzyła na przyjaciółkę z otwartymi ustami.
Odkąd pamiętała zawsze Ginny marzyła o księciu na białym rumaku, a tu taka
niespodzianka. Szybko zamknęła usta dopijając resztki herbaty. W końcu Ginny
musiała iść i Hermiona została sama ze swoimi myślami.
***
Draco teleportował się do najlepszego magicznego detektywa.
Podekscytowany zapukał do drzwi. Po chwili otworzył mu detektyw Foyle.
Zdziwiony wpuścił go do środka.
- Witam ja w sprawie nie cierpiącej zwłoki. Chciałbym
znaleźć Hermionę Granger. Wiem że pan przyjmuje tylko w firmie, ale proszę
chciałbym ją znaleźć jak najszybciej-detektyw chciał już zaprzeczyć-był pan
winny przysługę Blaisowi Zabiniemu, a
tak się składa, że jestem jego przyjacielem.
-Eh.. no dobrze niech będzie już się zabieram do roboty-
odrzekł pozwalając wyjść draconowi.
Blondyn nie mógł powstrzymać triumfującego uśmiechu
wskakującemu na twarz. Zadowolony teleportował się do domu.
Zdziwiony, że nie zastał Blaise zobaczył białą kartkę
rzucającą się w oczy. Wziął ją do ręki i zaczął czytać.
Poszedłem do domu.
B.Z
***
Ginny szybko wyszła z domu Hermiony. Szła ciemnymi
uliczkami. Co chwila się odwracała. Nie była pewna czy dzisiejszy dzień był
dobry do późnych pogawędek. Wystraszona odwróciła się słysząc szelest. Idąc
tyłem wpadła na kogoś. Krzyknęła. Czuła, że zaraz upadnie na ziemie, ale od
upadku powstrzymały ją silne ramiona bruneta. Minęła chwila zanim go poznała.
-Zabini zabierz łapy- z oburzeniem spojrzała na zdziwionego
jej spotkaniem chłopaka.
- Bo co mi zrobisz?
Uśmiechnął się powątpiewająco do Gin. Zdenerwowana do granic
możliwości wyrwała mu się. Brunet z błyskiem w oku podszedł do rudowłosej.
-Minęło już pięć lat, a ty nadal swoje. Kiedy zaczniesz wreszcie
myśleć co?- zdenerwowany brunet potrząsnął lekko zdziwioną Ginny.
- Co do, niektórych ja cały czas myślę!
Wkurzeni do granic możliwości zaczęli się kłócić. Walka na
słowa trwała z dobre pięć minut w końcu rudowłosa z napięciem obróciła się i
zniknęła w gęstej mgle.
-I co ja mam z Toba zrobić?- lecz odpowiedziała mu tylko
cisza. Westchnął poczym sam się teleportował.
Super! Oj Ginny , Ginny . :*
OdpowiedzUsuńfajnee, końcówka najlepsza :)
OdpowiedzUsuńRose